Oglądam filmy i relacje foto z otwarcia różnych szkół i placówek dydaktycznych...
- Szczegóły
Oglądam filmy i relacje foto z otwarcia różnych szkół i placówek dydaktycznych. Jeden z dyrektorów po prostu ,,mnie rozwalił" ciesząc się, że ma w jednym pomieszczeniu okrągłe stoły jak na eleganckim weselu - wszyscy lubią siedzieć przy okrągłym - podkreślił! No lubią. Tyle, że w szkole nie ma się lubić siedzieć. Uczyć się trzeba a nie jakieś tam lubienia mieć!
I chociaż wiadomo od co najmniej kilkudziesięciu lat, które przestrzenie służą człowiekowi najbardziej - preferuje się obecnie kilka trendów, którym bezrefleksyjnie poddaje się zarówno architekt jak i szkolni decydenci.
1. Mit pierwszy.
Szkoła (placówka dydaktyczna, opiekuńcza) powinna być kolorowa. Każda sala w innym kolorze. Albo w paski. Albo w koła. Dużo kolorów ma wesprzeć ucznia w skupieniu uwagi i ogólnie podekscytować go tak aby mu się chciało uczyć.
Chcielibyście pracować w biurze z czerwoną wykładziną, kilkoma odblaskowymi pasami i pomarańczowymi meblami? I patrzeć na nie każdego dnia? Okazało się, że to tak nie działa. Że te nasze wyobrażenia o takiej pobudzającej przestrzeni są wyjęte z marzeń o świecie nierealnym, bajkowym, disney'owskim. I odwrotnie - praca korporacyjna w sterylnych, wyizolowanych boksach również się nie sprawdziła.
Obecnie, kierując się wskazówkami fachowców - firmy, które oczekują kreatywności i współpracy od pracowników tworzą tzw. open space.
To przestrzenie pełne światła, zieleni, źródełkami wody, z aneksem kuchennym, bezpłatnymi sokami i owocami. Jednak nie są one pstrokate. Przeciwnie. Neutralne dla oka. Brzmi dziwnie? Neutralne a nie pstrokate bądź przeciwnie - nieludzko odczłowieczone jak w fabryce gdzie 8 godzin zachodzi relacja maszyna kontra robotnik.
Pracownik ma być wydajny. Open space i neutralny design ma temu sprzyjać.
A uczeń to co? Ten tuman ma wbić w siebie podstawę programową tu gdzie jest bo tak mu ktoś ułożył przestrzeń?
To dziwne, że jest coraz więcej dzieci ze specjalnymi potrzebami, zwłaszcza tych z kłopotami z integracja sensoryczną i nadruchliwych?
Ludzie! W tych kolorach można oszaleć. Dorośli przynajmniej mogą się przejść po klasie i zwykle ich ściana czyli ta naprzeciwko biurka nie jest taka kolorowa i wyzywająca. Uczeń zwykle nie ma tak miło.
2. Mit drugi.
Nowoczesność szkoły przejawia się w pustce, ciszy i klinicznej czystości. Pokazywanie klas, sal dydaktycznych, w których nie ma nic oprócz tablicy multimedialnej, laptopów stołów i krzeseł a uczniowie - najlepiej w białych fartuchach i okularach przelewają przy tych laptopach jakieś płyny z kolby do kolby - ma być dobitnym przykładem przestrzeni naukowej, nierozpraszającej, najlepszej dla wchłaniania wiedzy.
Ktoś, kto uważa, że styl ,,na laboratorium" sprzyja skupieniu uwagi jest w głębokim błędzie. Nic tak nie rozprasza jak pustka. Dlatego tęskne spojrzenia dzieci i młodzieży wędrują poza. Dobrze jeśli za oknem coś jeszcze zostało do zawieszenia wzroku. Na przykład ocalałe drzewa. A co jeśli do dyspozycji uczniowskiego oka jest tylko betonowa pustynia?
3. Mit trzeci.
Sanepid zabrania. Podobno Sanepid zabrania różnych rzeczy w placówkach edukacji w trosce o zdrowie i życie wychowanków. Sanepid jest tym wszędobylskim wytykaczem uchybień, który zabrał ze szkolnych przestrzeni przedmioty i czynności, które pozwalały nam... przetrwać kilka godzin dziennie w tych pseudo - laboratoriach. Kiedy poczytamy o zaleceniach sanepidu - nic właściwie wielkiego nie zalecają. Zatem - wszystko co może sprawić, że środowisko szkolne jest zdrowe i ,,dla ludzi" trzeba traktować jako najwyższy priorytet.
Historia z piciem wody i innych napojów w trakcie lekcji ma wieloletnią martyrologię - kawa nauczyciela tak - woda ucznia nie - pamiętacie?
Zakaz picia na lekcji i nakaz ślęczenia godzinami nad zeszytem do kaligrafowania liter w pozycji poddańczej stał się smutną metaforą niedowidzenia dziecięcych potrzeb i szkolnych ograniczeń.
Gdyby tak zrobić ociupinkę - tylko uwolnić dzieci na długich przerwach i dać im możliwość wyjścia poza budynek (spoko - chorują właśnie dlatego, że NIE WYCHODZĄ!). Gdyby tak przywrócić edukację blokową, zintegrowaną i przerwy śródlekcyjne oraz zadbać o to, aby klasy tętniły życiem w postaci ziół, kwiatów, hodowli. Eeeech...
Podobno Sanepid zabrania, bo Kuratorium zabrania, bo Sanepid zabrania, a to wszystko profilaktyka alergii i uzależnień - hłe, hłe ...
4. Mit czwarty.
Pomieszczenia bez okien (lub z widokiem na ścianę), czyli lepszy rydz niż nic.
Wielu szczęśliwych dyrektorów pokazuje nam stołówki w podziemiach szkoły, sale rekreacyjne i gimnastyczne w podziemiach szkoły, sale do zajęć językowych w podziemiach szkoły. Zwykle mają jakieś tam okienko albo i wcale. Są często pełne kolorów aby je ,,ożywić ". Uosabiają stare marzenia o siedzibie ,,naszej paczki". Jednak ,,nasze niegdysiejsze paczki" miały jeszcze swoje tajne bazy na podwórkach osiedlowych, w nieużytkach nieopodal szkoły, w starym sadzie, który akurat ostał się urbanizacji.
To tam spędzano wiele czasu. Piwnice były na czas mrozu, śniegu, pluchy.
Teraz dzieci i młodzież mają zadowolić się tym co twórca szkolnej przestrzeni uważa za super pomysł. Lub korzystają z obrazów z gier i filmów i takie ,,przyładnienia" pojawiają się na ścianach.
A tymczasem tworzenie dla uczniów miejsc edukacji i spędzania czasu w piwnicach lub źle doświetlonych, pstrokatych lub industrialnie zimnych w swoim designie pomieszczeniach - jest tragiczne w skutkach.
Nie są to skutki od razu zauważalne, jednorazowe i natychmiastowe. To długotrwałe procesy, które zachodzą latami w psychice i fizyczności uczniów. Bylejakość i chiński styl królują i to za wielkie pieniądze.
Co ciekawe - nikt nie wpada na pomysł aby miejsca takie jak stołówka w piwnicy czy siłka za kotłownią tworzyć dla dzieci młodszych - w przedszkolach i żłobkach. Jak sądzicie - dlaczego?
Bo całkiem słusznie uważamy, że dziecku małemu należy się ruch, przestrzeń, przyjemne miejsce do spożywania posiłków i dużo dziennego światła. Bo się JESZCZE ROZWIJA. A uczeń to co? Zwija się?
Ruszamy więc z projektem ,,Zielone Płuca Szkoły".
Zaraz dowiecie się więcej.