Wakacyjne wizyty studyjne
- Szczegóły
Gdzie mnie zaprowadziły wakacyjne ścieżki w lipcu 2021 ?
Kiedy jesienią 2017 roku wyruszyłam na spotkanie z koleżankami z całej Polski spodziewałam się , że będzie to ważne spotkanie, chociaż nie przypuszczałam , że aż tak. Miasto do którego wyruszyłam z plecakiem zatrzymując się w hostelu , w wieloosobowym i wielokulturowym tyglu tuż przy wejściu na główną, znaną na całym świecie ulicę – pamiętane z okazjonalnych wycieczek z lat szkolnych i studenckich teraz objawiło mi swoją wielką moc. Swój fenomen. O jakim mieście mowa? Oczywiście o Gdańsku. Na czym polega edukacyjny fenomen Gdańska ? Otóż lata temu , kiedy okazało się , że edukacja nie wypełnia idei Wolnego Miasta Gdańsk , nie czekając na e-technologie – środowisko nauczycielskie zsieciowało się w realu . Dokonało zwykłego w tym mieście aktu solidarności i postanowiło wspierać się w zawodowej praktyce. Brzmi znajomo? Hmmm … powstała niezwykła sieć powiązań, miejsce dobrowolnych i bezpłatnych spotkań zwykłych nauczycieli pod nazwą Kreatywna Pedagogika. Projekt – w skrócie KREATYWNA - doskonalenia gdańskich nauczycieli skupił tysiące osób. Postanowili odświeżyć look polskiej szkoły uznawanej w deklaracjach uczniów i Rodziców za nudną i nieżyciową.
- Szkoła nie ma w sobie ni c z epickości , ciągle tylko wykłady z teorii dzbana – jak wyraził się kiedyś mój bliski uczeń.
Jako rzecze osoba z grupy inicjatywnej - nauczyciele skupieni wokół projektu Wydziału Rozwoju Społecznego Urzędu Miasta Gdańsk wzięli sprawy w swoje ręce.
I proszę ! Rozwój społeczny? Czy taki wydział ,,ma coś” do edukacji? Czy mu było wolno? A jednak. Podjęłam kiedyś próbę scalenia nauczycieli wczesnej edukacji w swoje gminie. Jakoś tak w latach schyłku stulecia z głową pełną długich szeregów powinności wobec uczniów, wychowanków. Bynajmniej – nie związanych stricte z podstawą programową .
Zawsze byłam pełna nieufności do długich rzędów powinności nauczycielskich i uczniowskich, które jakiś wysoko postawiony decydent uznał za najważniejsze . Za podstawę . Tiaaa… widzę skutki tych podstaw w życiu . Konia z rzędem temu, kto mi wskaże przełożenie podstawy programowej na sukces życiowy absolwenta. Ślepy los, świetny nauczyciel – mistrz, splot korzystnych okoliczności, czyjaś pomocna dłoń a nie ta osławiona , nadęta podstawa decydują o naszym powodzeniu .
Tu szybki wtręt osobisty . Aby samorządom nie brakło kasy na wczesną edukację – na przykład szkolne zerówki – dramat stulecia – wymyślono t.zw. minimum . Dzieciak na rok posadzony nierzadko w ławce szkolnej aby nauczył się kolorów i literek , cyfr i pisania w liniaturze .No właśnie. Dopiero po latach okazało się, że decydenci przyznają iż grupa sześciolatków przy szkole to nie klasa szkolna małych głupolków o poziomie zero tylko przedszkole i w tym przedszkolu wcale nie chodzi o to aby szybciej przejąć ciężary poznawcze pierwszej klasy SP. Zamiast dać dzieciom radość z rozwoju jakiej może doświadczyć sześciolatek – pokazano im jakie uczenie jest żmudne, trudne i nudne.
A nadto - wszystko to co poza minimum uznano za zbędne. Za każdą godzinę ponad minimum kazano Rodzicom płacić . Minimum zaowocowało setkami jednorocznych 5-godzinnych oddziałów przy szkołach podstawowych, często z nauczycielem, któremu nie pozwalano prowadzić dzieci do końca III klasy SP i gdzie dzieci posadzone w ławkach dukały literki i rzeźbiły szlaczki w małej liniaturze.
Dziś widzimy skutki tego wiekopomnego dzieła .Często dziecko po swoim minimum wędrowało do przedszkolnej… świetlicy gdzie spędzano pozaminimalne przedszkolaki do jednej grupy – aby zaoszczędzić !Ta praktyka trwa do dziś Na czym to należało oszczędzać ? Na kim? Coś co było nie do pomyślenia w przedszkolach w latach 70-tych, 80- tych - już w 90-tych stało się faktem . Minimum programowe w swoim minimalizmie zaowocowało. Koniec z pięknymi , przyjaznymi salami dydaktycznymi pełnymi kwiatów , z widokiem na wielki przedszkolny ogród, z serwetkami na stole i wazami do zupy. Koniec parkietów i t.zw. kościelnych grubych, wełnianych dywanów. Koniec cichych poranków i wesołych , swobodnych popołudni w przedszkolu. Koniec pracy indywidualnej nauczyciela w tym czasie schodzenia i rozchodzenia się dzieci. Od świtu do nocy krzyk, płacz, mieszanie grup. Presja czasu. Minimum. Brak integracji sensorycznej. ADHD, ZS, FAS, porażające ilości dzieci z wadami wymowy, niezwykle niski poziom motoryki dużej i małej.
Heeej ! W którymś momencie tego minimalizowania najzwyklejsze dotąd czytanie dzieciom stało się wielkim ogólnopolskim zadaniem a ważne dla pełnego rozwoju czynności dydaktyczne takie jak choćby te związane z integracją sensoryczną czy ruchem w przedszkolu zaczęto nazywać wybitnymi. Cała Polska czyta dzieciom ? Przedszkole w ruchu? Trening integracji sensorycznej jako zajęcie DODATKOWE ? Gdzie byliśmy , kiedy przestaliśmy czytać dzieciom i pozbawiliśmy je czucia wszystkimi zmysłami oraz zwykłego w tym czasie ruchu ? Nawiasem … Jaki portal cieszy się największą popularnością w Polsce i gromadzi codziennie przeszło 7 milionów Polaków w wieku … bycia Rodzicami uczniów ? Pomponik ! Także teeeen …
Tymczasem Kreatywna Pedagogika wzięła w swoje ręce dzieci i młodzież ,, od przedszkola do Opola”. Międzyszkolne zespoły przedmiotowe bez napinki wspierają się i dzielą swoją praktyką . Zapraszają się na lekcje . Wymieniają doświadczenia i ustawicznie się wzajemnie kształcą . Poza oficjalną ścieżką rozwoju zawodowego, ośrodkami metodycznymi, poza Kuratorium. To tak można ? A kto nauczycielowi zabroni dowiedzieć się jakie problemy ma jego kolega i jak je ogarnia?
Co najważniejsze - projekt samodoskonalenia zawodowego gdańskich nauczycieli wsparło finansowo miasto. Dlaczego? Bo na edukację w edukacji nie było i ma pieniędzy – wciąż dla porównania przystawia się nam drogę lub wodociąg do głowy jak pistolet ! Może i racja !
Jednak może czas skończyć z tym porównaniem?
Przecież dzieci i młodzież spędzają w placówkach oświatowych więcej czasu niż w domach – zatem ich potrzeby w tych placówkach powinny być priorytetem miast i wsi .
I tak – podczas Zlotu Światowej Organizacji Wczesnej Edukacji , która jest organizacją doradczą m.in. ONZ dane nam było oglądać skutki tego fenomenu oddolnego porozumienia nauczycieli i władz miasta na rzecz dzieci i młodzieży . Czy mogło to się zdarzyć gdzie indziej ? Pomyślałam sobie , że duch tego miasta nie pozostawia złudzeń.
Jak to jest więc uczynić nowe przedszkole w takim mieście? Jak to jest uczynić je przy gdańskim uniwersytecie ? Nic prostszego ! Bierze się garść mocnych pomysłów wybitnych polskich i zagranicznych pedagogów i …
Przedszkole Uniwersyteckie przy Uniwersytecie Gdańskim.
Inspirowane podejściem … no właśnie . Jakim podejściem w takim miejscu ? Wolne Miasto Gdańsk doczekało się placówki , dla której ideą wiodącą jest podejście wypracowane we włoskim Reggio Emilia. Placówki, która istotnie uznaje Rodziców i przestrzeń za równorzędnie ważnych i docenionych - pracownikom dydaktycznym .
Gdzie znalazło swój dom? W pomieszczeniach na parterze akademika na kampusie Uniwersytetu Gdańskiego w bezpośredniej bliskości terenów sportowych , rekreacyjnych a nawet … LASU !
Przy drzwiach wita niewielki ogród tarasowy .Pomieszczenia przedszkola mają dobrze służyć małym i dużym . Króluje tu t.zw. skandynawski designe. Prostota i funkcjonalność to dwie pierwsze cechy , które nasuwają się po wejściu do tego przedszkola .Pokój nauczycielski i gabinet dyrekcji łączą się ze sobą . To również dobre miejsce na niewielki chillout . Mają nawet profesjonalny ekspress do kawy i lodówkę .Jako osoba uzależniona od kawy o świcie doceniam takie smaczki .
Znaczącym aspektem przestrzeni w podejściu Reggio Emilia są specjalnie przygotowane ośrodki aktywności. Wyposażone w drewniane meble oraz nowoczesne pomoce dydaktyczne sale posiadają m.in. przytulny , duży kącik z książkami z magicznym zaułkiem, który w razie potrzeby zamienia się dom, statek piratów czy stacje kosmiczną . W jednej z sal posadowiono podest , które może pełnić wiele funkcji – w tym funkcję sceny , miejsca budowy, prezentacji swoich projektów, jak również sali kinowej. Na zachwyt zasługuje profesjonalnie urządzony magazyn loose parts czyli wszystkiego co nie jest stricte zabawką a co może przydać się dzieciom do eksploracji , doświadczeń i tworzenia nowych światów. Są to zatem liczne materiały z recyklingu oraz materiał naturalny . Znalazły się tu również artykuły zwane popularnie papierniczymi w ogromnej mnogości. Zacny magazyn – godzien pozazdroszczenia. Przedszkole jest bardzo dobrze wyposażone we wszystkie nowinki e-technologii , tablice, mikroskopy, lunety i tym podobne.
Na przedszkolnym korytarzu – na wysokości oczu dzieci umieszcza się prace plastyczne oraz fotorelacje z aktualnych projektów . Dzieci uwielbiają się tam gromadzić i opowiadać sobie kolejny raz o tym co uwieczniono na zdjęciach.
Mama tego miejsca – inicjatorka powstania przedszkola Kasia Kmita – Zaniewska z dumą prezentuje grube tomy kroniki projektów zrealizowanych w ciągu dwóch lat . Trudnych lat . Jednym z ciekawszych był okołoświąteczny projekt z grudnia 2020 roku – gra terenowa dla rodzin dzieci z przedszkola , która zakończyła się wczesną nocą w pobliskim lesie przy śpiewaniu kolęd wespół z chórem uniwersyteckim w świetle lampionów . To musiał być czas ! Chciałam napisać czad ! I oba te słowa oddają to co czuję .
Za chwilę … za chwilę fragment skarpy przy boisku, które widać z okien przedszkola zamieni się w kwitnący raj dla owadów zapylających. Tym razem za sprawą pracowników Uniwersytetu, którzy z radością podjęli się stworzenia tego pełnego dobrej , zielonej energii zakątka. Za projekt ogrodu wzięli się studenci i pracownicy z Wydziału Biologii UG we współpracy ze studentami gdańskiej ASP .
A zatem – przedszkole dla około 30 dzieci rozkwita. Lista przyjętych wychowanków jest praktycznie niezmienna ponieważ dochodzą właściwie tylko rodzeństwa już uczęszczających dzieci. Młoda, 4-osobowa kadra dydaktyczna podobnie jak pani Dyrektor jest mocno zmotywowana do codziennego pokonywania ścieżki rozumienia 100 języków dziecka. Zachęca z całym swoim urokiem i pasją swój zespół do rozwoju i bogacenia warsztatu zawodowego. Nauczycielki jeżdżą więc na bezpłatne wizyty studyjne i przyjmują gości , którzy mogą wesprzeć powolny proces konstruowania własnej perspektywy .Wszyscy wciąż się tam uczą a efekty zasługują na wyrazy wielkiego uznania .
Czy powinnam zabierać się za opis i ocenianie tego co się w Przedszkolu Uniwersyteckim dzieje? Sama praktykuję podejście Reggio Emilia . Wciąż poszukuję , obserwuję , dopytuję . Zależało mi na szerszym propagowaniu idei Reggio Emilia ponieważ demokracja i partycypacja są dla mnie niezbywalnym warunkiem powodzenia . Właściwie podejście partycypacyjne uprawiamy z Rodzicami od samego początku. Jednak dopiero wizyta w Przedszkolu Reggio Emilia w Salonikach spowodowała, iż zdecydowałam się redefiniować swoją praktykę pedagogiczną . Zrezygnować z niektórych przyzwyczajeń i przekonań. Spojrzeć z innej perspektywy na potrzeby i prawa dzieci powierzonych moim rękom.
Przed nami jeszcze wielu dyskusji w turkusowym duchu dochodzenia do consensusu co jaki i gdzie istotnie wspiera rozwój a co jest tylko pudrowaniem niewiedzy czy niemocy i dążeniem do standardów, które tak naprawdę powinny być wyznaczane i renegocjowane w codzienności pedagogicznej zgodnie z lokalnym kontekstem. Feedback Rodziców jest taki, że przekonują się jak dobrze jest współuczestniczyć w rozwoju dzieci . Jakie to może być satysfakcjonujące i cenne dla dzieci. Jedno jest pewne – wszystkiego co naprawdę potrzebne uczymy się właśnie w przedszkolu. Czego właściwie ? Czy mogę uczyć i nauczyć się tego samego a przynajmniej podobnego co w Przedszkolu Uniwersyteckim ?
I czy Przedszkole Uniwersyteckie - zbiór dzieci i dorosłych Wolnego Miasta Gdańsk mogłoby skorzystać z naszych piekoszowskich praktyk? Tak.
To piękne, dobre i mocne myślenie. Łączy nas w pedagogice miłości. Jedno z tych dzieci , które nam teraz powierzono w Gdańsku czy w Piekoszowie być może podpisze jakiś najważniejszy dla ludzkości dokument, wynajdzie coś co odmieni nasz los lub przyciśnie guzik , który doprowadzi do degradacji gatunku ludzkiego? Patetyczne pitu, pitu ? Jedno jest pewne – w naszych mikroświatach przedszkolnych – odmiennych przestrzennie, finansowo i kulturowo – niezmiennie cudowne pozostaje dziecko , którego niezmierzony potencjał pozostaje największym skarbem ludzkości . I musimy wciąż uczyć się skutecznie go wydobywać.