04.10.2020
- Szczegóły
Mimo wielu uwag Pani dziecko jest ciągle nadmiernie żywe - mówi zniecierpliwiona nauczycielka do Rodzica któregoś z wychowanków , uczniów.
Jest zniecierpliwiona, ponieważ zgodnie z zamierzeniami miała już kilka razy ,, wprowadzić pojęcie" lub ,, utrwalić znaczenie" albo wiele razy ,, ćwiczyć umiejętność" a ten czy tamten jeden z drugim nie siedzi w ławce czy w kręgu pełen zachwytu nad wysiłkiem nauczyciela i ... jest nadmiernie żywy !
Tymczasem na różnych forach nauczycielskich aż roi si e od dobrych rad dla dorosłych - zarówno nauczycieli jak i rodziców.
Odejdźcie od podręczników ! - wołają niektórzy.
Traktujcie wychowanków z szacunkiem dla ich potrzeb! - dopominają się drudzy.
Zauważ każde dziecko ! - uprasza ten i ów .
Najgłośniej krzyczą ci, którzy albo wcale albo dawno już z dziećmi i młodzieżą nie pracują i mają sporo czasu na produkcję płomiennych elaboratów z radami dla głupiutkich posiadaczy uprawnień do edukacji zarabiających na życie pracą w systemowej szkole czy przedszkolu.
Wobec tego chcę dopytać - gdzież te rady uwzględniono tworząc drogie pakiety dla przedszkoli,bezpłatne podręczniki dla wczesnej edukacji i pełne wiedzy encyklopedycznej materiały dla młodzieży?
Cóż takiego się stało, że osoby, które namawiały do kupowania pakietów i podręczników teraz krzyczą - och nie - bądźcie refleksyjni, zdejmijcie z ucznia ciężar ocen i testów , dajcie spokój temu nalewaniu oliwy do łbów - zróbcie to inaczej, finezyjnie, uważnie , w oparciu o relacje.
Te same osoby, które tak nam szeregowym nauczycielom doradzają - jednocześnie promują w swoich ukrytych programach przekonanie , że jesteśmy dość nieudolni w swym zawodzie i całe to zamieszanie wokół jakości edukacji wynika z tego, że nie chcemy się zmienić zgodnie z akurat wiejącym wiatrem.
Gdzie byliście drodzy Państwo dając nam taką a nie inną podstawę programową obligatoryjną do realizacji?
Gdzie byliście tworząc podręczniki, których od 4 klasy przeciętny Rodzic nie ogarnia? Gdzie były Wasze płomienne przemowy , gdy posadziliście liczne grupy dzieci i mlodzieży na dywanach i ławkach szkolnych bez prawa okazywania oznak życia i zwykłych ludzkich potrzeb?
Jak to się stało, że pozwalamy na 45-minutowe kawałki lekcyjne czy zajęciowe kompletnie nie związane z rzeczywistością i co gorsza ze sobą nie związane również - ŚWIETNIE WIEDZĄC , że człowiek w ten sposób się nie uczy ? Dziecko w przedszkolu będące w nim średnio około 8,9 godzin najpierw przebywa w bardzo licznej grupie a potem wpychane jest do kolejnych , licznych grup w ciągu dnia - dla oszczędności samorządów .
Czy jest szansa na podmiotowość ? A w życiu !
Dlatego te pakiety są takie wygodne - dzieciak daje się ogarnąć przy pomocy komend - wyjechałeś za linię , dorysuj jeszcze trzy, bądź cicho, ucz się jak siedzieć w szkole na lekcji - jeszcze piętnaście minut przy stoliku !
A uczeń w szkole uczy się jeśli dostaje codziennie zamiast przemyślanych spersonalizowanych działań groch z kapustą stworzony przez ważnych ludzi z uniwersytetu ?
Potem jeszcze siedzi w świetlicy bez możliwości wychodzenia na zewnątrz, wykonywania zajęć , które go kręcą natomiast zajęcia kreatywne - odbywają się całymi klasami co jest zupełnie sprzeczne z ideą takich zajęć.
Mamy się zmienić . Mamy nawiązywać relacje z uczniami i rodzicami. Mamy zauważać ich potrzeby . Mamy codziennie uprawiać mentoring wobec 25 młodych organizmów.
Powiem Wam coś - jest cholernie, niewyobrażalnie ciężko !
Jeśli mam w głowie sporo tej wiedzy ile mogę popsuć , jak łatwo zryć psychikę dziecka - moja odpowiedzialność jest wielkim ciężarem.
To dlatego wieszamy obrazek z jabłkiem na tablicy zamiast dać dziecku obieraczkę i jabłko i plastikowy nożyk i pozwolić mu doświadczyć jabłuszka wszystkim zmysłami a w dodatku w ruchu. Bronimy się przed działaniem.
Żeby człowiek stał się kreatywny i chciał się uczyć musi czuć się bezpiecznie. Czy dajemy dzieciom poczucie bezpieczeństwa w przedszkolu czy w szkole ?
Och tak ! - powiedzą niektórzy.
W razie czego mamy wykupione ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków.
Ale czasami patrzę na swoich wychowanków i widzę , że ten dzień - jakiś poniedziałek czy czwartek w placówce jest dla nich nieszczęśliwym wypadkiem. Z różnych powodów.
Nie radzą sobie . A my właśnie mamy się zmienić i zmienić ucznia - być sprawni zawodowo, głęboko empatyczni i uczyć empatii całą klasę czy grupę.
Nie, nie jesteśmy empatyczni.
Bo powiedziano nam , że to się nie opłaca. Powiedzieli nam, że to testy są ważne a nie dzieciak. Oceny a nie składniki kanapki. Siedzenie w ciszy nad ćwiczeniem a nie jakość powietrza i ilość ruchu młodego człowieka.
Aby funkcjonować prawidłowo powinien on przejść te minimum 6000 - 7000 kroków . Ale jak ? Przecież trzeba lecieć z tą podstawą . A uczeń chce żyć ?
Ciężar , który niesiemy jest naprawdę wielki.
Bo przecież te pakiety i podręczniki to nie jest nasza tarcza jak się nam wpierało całe lata - my na tej tarczy od dawna leżymy ! To nie tarcza - to mur !
Nie potrafimy inaczej niż za biurkiem być z dziećmi i młodzieżą i jeszcze umieć wywoływać w nich pragnienie doświadczania świata!
Ta dupokrytka w postaci zatwierdzonego pakietu czy podręcznika z przewodnikiem i ćwiczeniówką - paradoksalnie zwalnia nas od odpowiedzialności. Testy nas zwalniają . Oceny nas zwalniają. Nie, nie jest tak, że testy coś mówią o nauczycielu. Testy mówią o pracy, którą z takich czy innych powodów w określony sposób wykonał mały czy duży uczeń.
Być może większość Twojej grupy, klasy to osoby z uzdolnieniami artystycznymi albo wybitna ruchowo ale Ty akurat musisz sprawić aby w przyszłości dobrnęli do pierwiastków w matematyce, chemii i na katechezie 😃 . Być może większość Twojej grupy, klasy od dawna nie je wartościowych produktów i tych pożądanych relacji z rodziną nie nawiązuje bo ... musi lecieć z ćwiczeniami i szykować się do testów.
Dlatego edukacja domowa zaczyna nabierać wartości. Powrót do nielicznych grup, do kultywowania indywidualizmu, zatrudniania guwernerów.
I na szczęście widzę również powrót do ruchu w naturze zamiast ciszy, bezruchu i nie pasujących do siebie puzzli lekcyjnych w szkole.
A ci uczniowie, ci nasi wychowankowie wciąż żywi! Mimo naszych wysiłków realizacji podstawy programowej w sposób ogólnie przyjęty przez system, który jakby zapomniał o uczniu w trosce o wzorowe działanie systemu.
Czy Wasi uczniowie, wychowankowie nadal manifestują na lekcjach i zajęciach przeciwko systemowi ? Nadal wykazują oznaki życia?
Moi tak.
Czas, którego właśnie doświadczamy dobitnie daje nam do zrozumienia jakie cele należy obierać w życiu. Jak potraktować swój rozwój. Jak zacząć myśleć o swoich poczynaniach nie w kategoriach dochodzenia do bogactwa i władzy a po prostu .. zwykłego, dobrego życia".
I Ja tego słucham !
Nie wpuszczajcie naszych pociech w matrixa, dajcie im szansę na podmiotowość.
Jak pisze Wojciech Eichelberger , człowiek wewnętrznie niespełniony, który nie posłuchał swoich najgłębszych pragnień, nie jest w stanie otworzyć serca na świat.
Jeśli chcemy obdarzać miłością innych, dawać im radość, wiarę i nadzieję, to przedtem musimy dogadać się ze sobą. Żeby móc pomagać innym, trzeba najpierw mądrze zatroszczyć się o siebie.